Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiadomością senzacyjną, która stanowiła treść wszystkich rozmów tego wieczora, była choroba niebezpieczna prześlicznej, czarującej hrabiny Bestużew. Nie bywała nigdzie od pewnego czasu, ona, prawdziwa ozdoba najarystokratyczniejszych salonów. Nie przyjmowała również nikogo u siebie. Zamiast zaś oddać się w ręce jakiej znanej i uznanej powagi lekarskiej w Petersburgu, powierzyła się z całem zaufaniem, jakiemuś młodemu doktorciowi włoskiemu. Piękny Włoch (o tem dowiedziały się już były damy petersburgskie), leczył ją jakąś zupełnie nową metodą. Złośliwi utrzymywali, że głównym powodem choroby hrabiny jest niemożność poślubienia na raz dwóch mężów... gdy się ma w dodatku na karku trzeciego. Z tego więc nader kłopotliwego i fałszywego położenia, miał ją wyprowadzić piękny Włoch swoją nadzwyczajną metodą. Wobec panny Scherer, nie śmiano jednak podnosić tej drażliwej kwestji i obmawiać niemiłosiernie nieobecnej.
— Słyszeliście państwo?... nasza piękna hrabina chora śmiertelnie... lekarz przebąkuje coś o anginie.
— O anginie? Ależ to straszna choroba!
— Ba, jeszcze i jaka.. A czy wiecie, że dzięki anginie, pogodzili się dwaj rywale?... Stary hrabia ma być rozczulającym, jak utrzymują. Płakał rzewnie, gdy mu lekarz zapowiedział bez ogródek, że stan chorej jest bardzo groźny.
— Oh! byłaby to strata niepowetowana... Taka zachwycająca kobieta!...
— Mówicie o naszej biednej hrabinie? — wmieszała się panna Scherer do rozmowy ogólnej. — Posyłałam