Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogło sprawić przyjemność. Położenie jej w tej rodzinie było tego rodzaju, że nie mogła dowieść im inaczej swojej wdzięczności. Czuła jednocześnie, że każdy taki czyn najwyższej ofiarności, z zaparciem się ja własnego, podwyższa jej wartość w oczach ogółu, czyniąc coraz godniejszą serca Mikołaja przez nią ubóstwionego! Dziś atoli wymagano od niej poświęcenia właśnie tego dobra najwyższego, które uważała jako nagrodę za wszelkie trudy poniesione, za jedyny cel życia. Po raz pierwszy serce jej przepełnione goryczą, zaczynało się buntować przeciw tyrańskim żądaniom. Czuła żal ciężki do tych, którzy na to tylko utrzymali ją przy życiu, aby dziś wtrącić w otchłań najsroższych mąk! Zazdrościła namiętnie Nataszce, której nikt nigdy nie krępował w jej uczuciach. Ona to przeciwnie narzucała swoje kaprysy całemu otoczeniu, a przecież nie przestawano jej pieścić i kochać najczulej! Po raz pierwszy również spostrzegła, że jej miłość dotąd tak czysta i spokojna, przemieniała się w burzliwą namiętność, gotową pominąć wszelkie prawa boskie i ludzkie, podeptać zasady cnoty i religji. Pod wrażeniem tego huraganu, miotającego nią gwałtownie, przyzwyczajona kryć się zawsze, ze wszystkiem, i każde uczucie tłumić w sobie; odpowiedziała hrabinie wymijająco, zdecydowana czekać na widzenie się z Mikołajem. Postanowiła była właśnie, nie tylko nie zwolnić go z słowa danego, ale żądać stanowczo ślubu z nią.
Troski i kłopoty w ostatnich dniach ich pobytu w Moskwie, ułagodziły cokolwiek ból serce i burzę nią miotającą. Czuła się szczęśliwą, że mogła zapomnieć na chwilę o wszystkiem, obarczona prawie nad siły pracą