Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rewolucyjny. Piotr bronił zawzięcie swojej tezy, a ponieważ był bardziej rozwinięty umysłowo od Rostowa, wkrótce zapędził w kąt tamtego, zbijając jeden po drugim wszystkie jego argumenta. To rozdrażniło ostatecznie Rostowa, tem bardziej, że w duszy czuł jako on ma słuszność, a jego zdanie jest rzeczywiście rozsądnem i sprawiedliwem.
— Słuchajże teraz Piotrusiu, co ja ci na to odpowiem! — Rostow zerwał się na równe nogi, cisnąwszy fajką o ziemię tak gwałtownie, że rozbiła się w kawałki. — Według ciebie wszystko idzie Bóg wie po jakiemu, słowem najgorzej w świecie. Przepowiadasz nam bliską katastrofę. Nie wierzę ani w jedno, ani w drugie, chociaż nie mogę ci złożyć na to dowodów namacalnych. Gdy mi jednak zaczynasz prawić, że przysięga i obowiązek, to rzeczy względne i podpadające zmianie, mam na coś podobnego odpowiedź gotową!... Jesteś moim szwagrem i najlepszym przyjacielem, nieprawdaż?... Otóż gdyby ci strzeliło do głowy, wprowadzić w czyn twoje mrzonki niedorzeczne, działając wrogo przeciw istniejącemu rządowi, a minister wojny kazał mi wystąpić przeciw buntownikom na czele mego pułku, szarżowałbym na was bez namysłu, siekąc i rąbiąc... ciebie najpierwszego... Teraz rozprawiaj na ten temat ile ci się podoba!... Ja moje skończyłem!
Nastąpiło kłopotliwe milczenie. Przerwała go pierwsza Nataszka, broniąc męża z zapałem, a nabierając z góry brata. Jakkolwiek jej wmieszanie się, nie było poparte silnemi i niezbitemi argumentami, dopięła celu, przestano