Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kochanką, tylko prawdziwą towarzyszką, na dobrą i złą dolę w życiu. Nie starała się go usidlać ani strojem wyszukanym, ani minkami zalotnemi paryskiej kokotki. Czuła ona, że prócz czaru, który upajał niegdyś Piotra zmysły, przykuła męża do siebie i duchowo. Byłaby więc śmiała się pierwsza, pozując przed nim na jakąś damę salonową, na frymuśną, zalotną elegantkę. Oddała mu się szczerze z duszą i z ciałem, nie tając przed nim myśli jednej, choćby dotąd leżała ukryta na samym dnie serca. Ale i ona żądała od męża stanowczo, od pierwszych dni pożycia małżeńskiego, żeby należał wyłącznie do niej, a później do dzieci. Za to też w domu był panem absolutnym. Wszystko i wszyscy, stosowali się do niego. Gdy drzemał w dzień, lub pracował umysłowo w swoim gabinecie, co żyło począwszy od Nataszki, chodziło na palcach i mówiło głosem przyciszonym. Nataszka stała się dobrowolnie męża niewolnicą. Jego pragnienia, życzenia, nawet widzimisia, były dla niej wyrocznią. Starała się myśli jego odgadywać i wszystko według tego w domu układać. Posuwała się w tem tak daleko, że choćby był chciał później mąż odwołać w czem ważnem, zdanie raz wypowiedziane, ona nie byłaby już do tego dopuściła.
Tak się stało po urodzeniu pierwszej córeczki. Dziecko przyszło na świat bardzo wątłe i chorowite. Do tego nie można było dobrać dobrej mamki. Zmieniano je ciągle, co dziecku nie szło wcale na pożytek. Z tej okazji zaczął mąż rozwijać przed nią system Jana Jakóba Rousseau, co do korzyści nadzwyczajnych, gdy matka karmi dziecko własną piersią. Odtąd wszystkie dzieci sama karmiła, i