Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bnymi. Odmówił naprzykład: wręcz księciu Bazylemu, gdy ten żądał od niego zapłacenia długów pozostałych po zmarłej żonie.
— „Pańska córka — odpisał kategorycznie — miała dochody aż nadto wystarczające. Kto jej pożyczał lekkomyślnie niech teraz za to pokutuje“.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Trudno zdać sobie sprawę, z powodów które skłoniły Rosjan do osiedlenia się na nowo w Moskwie, skoro opuścili ją Francuzi; tak samo jak nie możemy zrozumieć dla czego mrówki z mrowiska rozburzonego jakimkolwiek wypadkiem nie szukają innego miejsca, tylko nazad ściągają wszystko w ten sam punkt z pospiechem gorączkowym. Wpatrując się w żmudną pracę tych stworzeń drobniutkich, podziwiamy mimowolnie ich energję, wytrwałość i to przywiązanie do jednego miejsca. Te same przyczyny i przymioty czy też po prostu nawyknienie skłoniły dawnych mieszkańców do zaludnienia Moskwy na nowo, mimo że wszystkiego prawie w niej brakowało, że cerkwie, urzęda, pałace i domy prywatne stały się pastwą płomieni. Koniec końców w miesiącu październiku wrzało już w Moskwie to samo życie co na wiosnę przed wkroczeniem Francuzów. Wszystko tam zdołano zniszczyć prócz energji, wytrwałości i przywiązania mieszkańców do świętej matuszki Moskwy.
Zrazu instynkta natury zupełnie dzikiej i pierwotnej popchnęły ku Moskwie pierwsze zastępy. W tydzień później było już w mieście piętnaście tysięcy, po tem dwadzieścia pięć tysięcy, i w tym stosunku mieszkańcy napływali z szybkością niesłychaną. Ludność tak wzra-