Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zowa. Jakiż był wynik ostateczny tego wybryku? Zamiast jak się spodziewano zamknąć drogę armji francuzkiej, stracono tylko najniepotrzebniej w świecie kilka tysięcy ludzi. Piechota rosyjska z muzyką na czele rzuciła się wprawdzie zuchowato na nieprzyjaciela, nie zatrzymała go jednak. Przetrzebione cokolwiek francuzkie szeregi ścisnęły się na nowo, lecąc dalej na złamanie karku, niby lawina niczem w pędzie nie wstrzymana. Tak doszli rozbitki francuzcy, topniejąc zwolna, drogą wytoczoną z góry przez fatalność aż do Smoleńska.





XXX.

Partyzantka zaczęła się na dobre, gdy Francuzi weszli do Smoleńska. Nie czekano nawet z rozpoczęciem tejże na uznanie urzędowe przez rząd rosyjski. Przed tem jeszcze ginęły tysiące Francuzów, wlokących się z tyłu za armją, maroderów lub wysłanych w celu szukania i dostawiania furażu i żywności. Chłopi mordowali ich bez najmniejszego skrupułu, jak się zabija psy wściekłe. Denis Dawidow zrozumiał i przewąchał pierwszy w swoim zapale patrjotycznym, jakie ma wielkie zadanie do spełnienia ta straszliwa maczuga, która nie troszcząc się wcale o żadne reguły strategiczne, waliła Francuzów bez miłosierdzia. Jemu należy się oddać hołd za wymyślenie tego nowego a tak skutecznego sposobu wojowania. Dnia 24 sierpnia zorganizowano pierwszy oddział