Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 09.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chała naprzód żądza namiętna, wydobycia się jak najprędzej z położenia rozpaczliwego i bez wyjścia, z czego zaczynali po trochę zdawać sobie sprawę coraz jaśniejszą i dokładniejszą.
To też na radzie wojennej w Mało-Jarosławcu, zwołanej przez Napoleona, dla czczej formy; gdy jenerał Mouton, wniósł wniosek, żeby cofać się dalej z możliwą szybkością, nie miał ani jednego głosu przeciw sobie. Nawet sam Napoleon, nie próbował wystąpić z opozycją przeciw temu wnioskowi. Jednak obok pojęcia, że powinni wynosić się z Rosji czemprędzej, przez jakieś resztki resztek poszanowania dla uczuć ludzkich, trzeba jeszcze było pewnego parcia zewnętrznego, aby ruch ten uczynić nieodzownym. Na to wypieranie ich z ziem rosyjskich nie długo czekali. Nazajutrz zaraz po walnej naradzie, gdy Napoleon wyjechał z kilkoma marszałkami i resztą świty, która mu zwykle towarzyszyła na przegląd wojska, otoczyli ich włóczący się samopas kozacy. Uratowała go wtedy jedynie ta sama niepohamowana chęć łupu, która zgubiła ostatecznie Francuzów w Moskwie. Kozacy zwabieni sposobnością zabrania skarbów drogocennych, nie zwrócili wcale uwagi na Napoleona i ten miał czas im się wymknąć gracko. Skoro wieść rozeszła się że: Dzieci z nad Donu mogli byli pochwycić Napoleona i wziąć w niewolę z pośrodka jego armji, stało się faktem dowiedzionym, że trzeba wynosić się niezwłocznie i to drogą najkrótszą i najlepiej znaną. Napoleon straciwszy dużo z dawnej energji i zuchowatości, zrozumiał olbrzymią doniosłość i znaczenie tego wypadku. Nakazał też natychmiast rejteradę na całej