Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

buziaka, i obraz ucałował. Za jego przykładem poszli jenerałowie, sztab cały; nareszcie żołnierze i chłopi, szturkając i popychając jedni drugich.





III.

Przez tłum na pół uduszony, Piotr oglądał się w koło wzrokiem błędnym, jakby szukał punktu oparcia i deski ratunku w tych opałach. Ktoś naraz zawołał:
— Pan hrabia! Skądże bogi przyniosły do nas waszą ekscellencją?
Piotr spojrzał zdziwiony. Witał go w ten sposób Borys książę Trubeckoj, uśmiechając się przyjaźnie, i oczyszczając z kurzu ubranie, bo i on ma się rozumieć wybijał pokłony idąc za przykładem Kutuzowa. Mimo że miał na sobie mundur polowy, od wojny, nie od parady, wyglądał nader strojnie i wytwornie. Wódz naczelny tymczasem doszedł do wsi i usiadł w cieniu, który tworzył w tem miejscu dach wysoki na chacie. Usiadł przed domem na ławce, osłoniętej na prędce kilimkiem przez kozaka służbowego. Otoczyła starca świta wspaniała. Procesja szła dalej tymczasem, a tłum posuwał się za nią. Piotr zatrzymał się o jakie trzydzieści kroków od Kutuzowa, rozmawiając z Borysem.
— Wierz mi panie hrabio — zapewniał Borys, gdy mu się Piotr zwierzył z chęcią uczestniczenia w jutrzejszej bitwie — nikt ci lepiej odemnie nie zaprezentuje