Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 08.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzeczy nadzwyczajne. Nie dziwił się zatem i Piotra postępowaniu, zadowolony, że ma komuś służyć, i nie jest sam na sam w domu z warjatem. Idjota stawał jeszcze dwa razy na progu Piotra pokoju, pomrukując gniewnie niby niedźwiedź ruszony z legowiska, i wlepiając w Piotra wzrok błędny. Skoro ten się jednak zwracał ku niemu, otulał się szczelnie połami podartego szlafroka ruchem patetycznym, i znikał natychmiast w ciemnym korytarzu.
Nazajutrz spotkali właśnie Piotra Rostowy, gdy już przebrany za chłopa, szedł razem z Gerassimem kupować pistolet.





XXXVI.

W nocy 13 września Kutuzow nakazał armji odwrót przez Moskwę, gościńcem wiodącym do Riozan. Pierwsze oddziały maszerowały jeszcze zwolna i w porządku. Gdy jednak z pierwszym dnia brzaskiem stanąwszy u mostu na przedmieściu Drogomiłow, ujrzeli tłum nieprzeliczony za sobą, przed sobą i w koło siebie, który z jednej strony pchał ich siłą mocą naprzód, a z drugiej zastępywał im drogę, przerażeni, oszołomieni, zaczęli iść w rozsypkę, biorąc most szturmem prawie. Jedni wskakiwali do czółen, a byli i tacy, którzy ze strachu rzucali się w rwące nurty rzeki i wpław ją przebywali. Kutuzow przejechał przez Moskwę niepostrzeżenie, rozma-