Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

samo jak Cesarz Napoleon, można było zatem, na tej samej podstawie, wyciągnąć z tych dwóch wyrazów liczbę 666.
Dla czego i jakim cudem, miał on być przyczepiony do wypadku tak wielkiej doniosłości, zapowiedzianego jeszcze w Apokalipsie?... Mimo że tego wcale nie pojmował, nie wątpił w to ani chwili! Miłość płomienna, którą uczuł dla Nataszki, Antychryst, kometa, najazd Rosji przez Napoleona, liczba 666 odkryta w jego tytule i imieniu, jak i w Moskal Bestużew, całość ta pełna zjawisk i faktów dziwnie skomplikowanych, obudziła w nim na nowo szereg wątpliwości niepokojących i udręczających najokropniej. W miarę jak ta praca jego umysłu dojrzewała, musiała wyrwać Piotra gwałtownie, z dzisiejszego trybu życia bezczynnego i bezmyślnego, który ciężył mu, niby kula przykuta do nogi galernika, musiała doprowadzić go do spełnienia jakiegoś czynu bohaterskiego i do osiągnienia wielkiego szczęścia!

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Ponieważ był obiecał przynieść Rostowom manifest, zanim zostanie wydrukowany, Piotr udał się nazajutrz w niedzielę do hrabiego Roztopczyna, aby poprosić go o jeden egzemplarz. Spotkał się w poczekalni oko w oko z kurjerem wysłanym prosto z pola walki. Był to jego dawny znajomy, jeden z najlepszych i niestrudzonych tancerzy na wszystkich balach w Moskwie.
— Mógłbyś mi hrabio kochany oddać wielką przysługę — rzekł kurjer. — Mam pełną torbę listów prywatnych, pomóż mi w rozdaniu tychże.
Piotr jak zwykle, przystał na to z całą uprzejmością.