Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 07.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

być miłością z jego strony, a nawet nie przypuszczała u niego czulszej i wyegzaltowanej po części przyjaźni, o jakiej słyszała nieraz, że może istnieć między mężczyzną a kobietą. Nie dla tego, że Piotr był żonaty, ale że między nim a nią, stawała moralna zapora w całej swojej mocy i surowości nieprzełamanej, której brakowało niestety, w jej stosunku nieszczęsnym z Anatolem...
Rod koniec Petrywki (postu przed św. Piotrem), który w Rosji obchodzą tak samo ściśle, jak Post Wielki, przybyła do Moskwy bliska sąsiadka Rostowów. Jej majątek graniczył z Otradnoe. Nazywała się Below, i przyjechała pokłonić się świętym męczennikom, i odbyć spowiedź, z całą skruchą i należytem przygotowaniem. Zaproponowała Nataszce, żeby odbywała razem z nią owe rekolekcje. Nataszka zgodziła się na to z najwyższą radością, pomimo zdania lekarzy, którzy zakazywali jej najsurowiej, przechadzek wczesnym rankiem i późnym wieczorem. Zapowiedziała z góry, że nie zadowolili się jedną Mszą na dzień, jak to było w zwyczaju u jej całej rodziny. Pragnęła towarzyszyć pani Below przez dzień cały; zacząwszy od jutrzni, odprawianej do dnia, a kończąc na nieszporach wieczornych.
Jej gorliwość w nabożeństwie zachwycała matkę. Hrabina pokładała jedyną nadzieję w szczerej i gorącej modlitwie. Wiedziała, że jedynie zwrot do Boga, może uzdrowić moralnie jej biedną córkę. Pozwoliła zatem Nataszce na wszystko, wbrew zakazom lekarskim. Poczciwa sąsiadka przychodziła po Nataszkę przed czwartą zrana, i zastawała ją już na nogach, tak się bała, żeby nie przyjść za późno na nabożeństwo.