Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 06.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przyjęto ich, nibyto nie poznając, aby im tem większą sprawić przyjemność. Młodzi dumni z tak świetnego przebrania, zadecydowali jednogłośnie, że trzeba się pokazać jeszcze gdzieś indziej, w jakimś obcym domu.
Mikołaj, który ginął z chęci popisania się swoją trójką pysznych rysaków, dobraną niedawno, zaproponował, żeby odwidzieć „wujcia“, ponieważ sanna taka wyśmienita, zabierając z sobą z jakie dziesięć masek, najlepiej ukostiumowanych.
— Dajcież pokój staremu! — perswadowała matka. — Narobicie mu tylko kłopotu niepotrzebnego! Nawet miejsca nie będzie dla was w jego ciasnym i małym domku. Jeżeli już koniecznie macie gdzie jechać, to odwidźcie raczej panią Melukow.
Była to bogata wdowa, mająca z tuzin dzieci, w różnym wieku, trzy panny dorosłe na wydaniu, odpowiedne quantum guwernantek i guwernerów, mnóstwo służby i dom nader obszerny, a zawsze należycie zaopatrzony w wiktuały i trunki najrozmaitsze. Jej majątek był oddalony o cztery wiorsty od Otradnoe, zawsze zatem zaliczono ją do dość bliskich sąsiadek.
— Myśl doskonała — hrabia wykrzyknął. — I ja idę się przebrać za kogokolwiek. Pojadę z nimi, aby rozbudzić sąsiadeczkę, jeżeli już spi.
Hrabina atoli ani o tem słyszeć nie chciała. To byłoby istnem szaleństwem, narażać na taki mróz nogi chore i popuchnięte. Hrabia ustąpił jak zwykle. Pani Schoss, stara nauczycielka, żyjącą dziś u Rostowów na łaskawym chlebie, ofiarowała się towarzyszyć młodym panienkom dla decorum, Sonia była najlepiej ukostiumo-