Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 04.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tylko bracie kochany, na czystość twego serca i twoich zamiarów, żeby te rękawiczki symboliczne, nie dostały się w niegodne ręce“... Gdy Wielebny wymawiał te słowa, zdawało się Piotrowi, że miesza się mimowolnie. A i Piotr sam, oglądając się w koło poczerwieniał cały, mając prawie łzy w oczach, jakby mały dzieciak zawstydzony.
Zapanowało przez chwilę milczenie wielce dla wszystkich kłopotliwe. Przerwał je na szczęście jeden z braci. Przyprowadził Piotra przed kobierczyk i zaczął mu tłumaczyć z zeszytem w ręce, rozmaite znaki symboliczne. Słońce, księżyc, młotek, ołów, kielnią, kolumnę, trzy okna i tem podobnie... Wskazano mu jego miejsce, wytłumaczono znaki massońskie, dano hasło i pozwolono mu wreszcie usiąść. Wielebny odczytał statuta. Trwało to nader długo, a rozmaite uczucia miotające Piotrem, nie dozwoliły mu wysłuchać wszystkiego z należytą uwagą. Zapamiętał zaledwie ostatni paragraf.
„W naszej świątyni znamy wiele stopni, dzielących cnotę od występku. Strzeż się bracie każdego z nich, abyś nie stracił równowagi. Leć na pomoc bliźniemu twemu, kimkolwiek by on był. Nawróć na dobrą drogę zbłąkanego, pomóż powstać upadłemu. Niech nigdy nie powstaną w sercu twoim gniew i nienawiść przeciw bliźniemu twemu. Bądź życzliwym i uprzejmym dla każdego. Zapalaj w sercach wszystkich ogień cnoty. Dziel twoją pomyślność z bliźnim i niech ci nigdy nie przyjdzie chętka zdrożna, zakłócić czemkolwiek tych czystych rozkoszy. Przebacz twojemu wrogowi i nie mścij się na nim inaczej, jak oddając mu dobrem za złe, tobie wy-