Strona:Lew Tołstoj - Wojna i pokój 02.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Znaimowi. Dostał on rozkaz maszerować bez wytchnienia w ten sposób, żeby mieć Wiedeń naprzeciw siebie a Znaim za sobą. Jeżeliby jego gwiazda szczęśliwa, pozwoliła mu dojść tam przed Francuzami, miał wstrzymywać nieprzyjaciela jak najdłużej, aby zostawić czas Kotuzowowi, do cofnięcia się i zajęcia Znaimu z całym transportem amunicji i resztą bagaży.
Rzeczywiście Bagration wysunął się z wąwozu Hollabrünn, na drodze z Wiednia do Znaimu, na kilka godzin przed Francuzami. Pogubił po drodze prawie trzecią część żołnierzy, jako maruderów niezdolnych do służby. Aby zostawić Kotuzowowi przynajmniej tych dwadzieścia cztery godzin, niezbędnych do osiągnięcia celu zamierzonego, miał on wstrzymać armję stutysięczną w Hollabrünn, swoją garstką niedobitków, zgłodniałych i opadających na siłach, i tym sposobem ratować od zagłady wojsko rosyjskie. Było to proste niepodobieństwo. Fortuna jednak, niedocieczona w swoich zwrotach kapryśnych, uczyniła to możebnem. Powodzenie nadzwyczajne, owej chytrej sztuczki, która oddała w ręce Francuzów bez wystrzału, punkt najważniejszy, ów most pod Wiedniem, poddało myśl Murat’owi, użyć tej samej pułapki i teraz. Spotkawszy na drodze nieliczny oddział Bagrationa, sądził on, że ma przed sobą całą armję Kotuzowa. Przekonany z góry, że zgniecie ją, skoro nadejdą oczekiwane przezeń posiłki, zaproponował zawieszenie broni na trzy dni podczas których mieli zostać obaj na zajętych względnie stanowiskach. Dla tem pewniejszego zyskania rozejmu na ten krótki przeciąg czasu, potwierdził niejako głuche wieści, co do punktów przedugodnych po-