Strona:Lew Tołstoj - Wiatronogi.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnia prawa dokuczała mu najwięcej — spróbował zasnąć.
Zdarzają się rozmaite rodzaje starości. Bywa starość wspaniała, starość brzydka lub godna politowania.
Czasem jednak zdarza się starość i brzydka i wspaniała zarazem. Taką właśnie była starość srokatego wałacha.
Był to koń rosły — trzy werszki z górą. Niegdyś musiał być srokato-gniady; dziś gniade jabłka stały się brudno-burego koloru. Długa poskręcana grzywa była również pstra, w przerzedzonym ogonie widniały pasma włosienia siwe i bure.
Na wyniosłej, wychudłej, rzekłbyś drewnianej, szyi wisiała niezgrabnie wielka koścista głowa z dołami nad oczyma i obwisłą, spękaną, niegdyś czarną wargą, z poza której wyglądał ciemny zwinięty na bok język i żółte resztki spiłowanych zębów. Uszy, z których jedno było rozdarte, spuszczały się nizko i przy zbytniej dokuczliwości much poruszały się leniwie. Za uchem sterczały długie końce grzywy nastroszonej nad czołem. Na wielkich szczękach wisiała workowata skóra, z pod której na mordzie i szyi przeglądały żylaste węzły, drgające nerwowo przy każdem dotknięciu owadów.
W wyrazie twarzy malowała się niezwykła cierpliwość, bolesny smutek i zamyślenie. Prze-