Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale i to — marność. O śmiechu powiedziałem: głupstwo, — a o radości: cóż ona działa? Umyśliłem upajać winem ciało moje i podczas gdy sercem mojem rządził rozum, trzymać się i głupstwa, dopóki nie zobaczę, co jest dobrem dla synów człowieka, co powinni by robić pod niebem w nieliczne dni swego życia. Przedsiębrałem ważne prace, pobudowałem sobie domy, nasadziłem winnice. Urządziłem sobie ogrody i gaje, nasadziłem w nich wszelkich drzew owocowych; pokopałem cysterny, aby zraszać gaje, puszczające drzewa; nabyłem sług i służących, i domowników miałem; bydła miałem więcej, aniżeli wszyscy będący przedemną w Jerozolimie i mądrość moja przebywała zemną. Czegoby oczy moje zapragnęły, nie odmawiałem, nie broniłem sercu memu żadnego wesela. Oglądnąłem się na wszystkie dzieła rąk moich, i na mozoły, które poniosłem przy ich wykonaniu, i oto wszystko — marność i tęsknota ducha i niema z nich korzyści pod słońcem. I oglądnąłem się, żeby spojrzeć na mądrość i głupotę. Ale pojąłem, że jeden los czeka wszystko. I pomyślałem w duszy: i mnie