Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

praca, której warto poświęcić życie, bez względu na to, że przyjdzie śmierć, która zakończy wszystko — i moje dzieła i pamięć o nich; ale wkrótce spostrzegłem się, że i to jest oszustwo. Dostrzegłem jasno, że sztuka jest ozdobą życia, przynętą życia. Ale życie przestało mnie nęcić, jakże więc mógłbym nęcić innych. Pokąd nie żyłem swojem życiem, a tylko cudze życie niosło mnie na swoich falach, pokąd wierzyłem, że życie ma sens, chociaż ja go nie umiem sformułować, — odzwierciedlenie życia w poezji i sztuce sprawiało mi radość, przyjemnie mi było widzieć odbicie życia w tym zwierciadle sztuki; ale kiedy zacząłem odszukiwać cel życia, kiedy poczułem, że muszę sam żyć — zwierciadło stało mi się niepotrzebnem, zbytecznem i śmiesznem, albo męczącem. Nie mogłem się tem pocieszać, że widzę w lustrze moje głupie i rozpaczliwe położenie. Mogło mnie to cieszyć, gdym w głębi duszy wierzył, że życie moje ma sens. Wówczas to gra świateł — komizmu, tragizmu, wzruszeń, piękna i okropności w życiu, — bawiła mnie. Ale kiedym się dowiedział, że życie jest bezmyślne i przera-