Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

su ani jednemu z mych życiowych postępków. Dziwiło mnie tylko jedno, żem tego od samego początku nie zrozumiał. Wszystko to już tak dawno wiadome jest wszystkim. Nie dziś — to jutro przyjdą choroby, śmierć, zabiorą mi drogich moich, mnie samego i nic nie pozostanie prócz zgnilizny i robaków. Dzieła moje, jakimikolwiek byłyby, pójdą w zapomnienie prędzej czy później, a mnie nie będzie. Więc o co się troskać? Jak może człowiek nie wiedzieć tego i żyć — to dziwne. Można żyć dopóty, póki samo życie upaja, ale z chwilą otrzeźwienia nie można nie wiedzieć, że wszystko to oszukaństwo i głupie oszukaństwo! Ot co, życie nie jest nawet dowcipne i zabawne, a poprostu okrutne i głupie. Stara to wschodnia bajka o podróżnym, napadniętym w stepach przez dzikie zwierzę. Szukając ocalenia przed zwierzęciem, podróżny wskakuje do wyschniętej studni, ale na dnie studni spostrzega smoka z rozwartą paszczą, chcącego go pożreć. I nieszczęśliwy, nie ośmielając się wyjść ze studni, aby nie zginąć od dzikiego zwierzęcia, i nie ośmielając się skoczyć na dno, aby nie być