Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Robotnik Emeljan i pusty bęben.

Żył niegdyś u pewnego gospodarza robotnik Emeljan. Idzie on raz przez łąkę do roboty, patrzy, skacze przed nim żaba; omało co nie nastąpił na nią. Przeskoczył przez nią Emeljan. Naraz słyszy, woła go ktoś z tyłu. Obejrzał się Emeljan, widzi — stoi piękna dziewczyna i mówi mu:
— Cóż ty, Emeljanie, nie żenisz się?
— Jakżeż się mam, panno droga, ożenić? Cały tu stoję, nie mam nic, nikt za mnie nie pójdzie.
I mówi mu dziewica:
— Weź mnie sobie za żonę.
Podobała się Emeljanowi ta panna.
— Ja, — mówi, — z przyjemnością, lecz gdzie my mieszkać będziemy?
— Jest też, — mówi panna, — o czem myśleć! Tylko jaknajwięcej pracy, a spać mniej — a to wszędzie i ubrani i syci będziemy.