Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

interesach Juljusza. Drugie było to, że nałożnica Juljusza porzuciła go i wybrała sobie nowego opiekuna. Trzecie i najnieprzyjemniejsze dla Juljusza było to, że podczas choroby jego były wybory na stanowisko rządcy miasta, które on spodziewał się zająć, i miejsce to zajął jego współzawodnik. Wszystko to, wydawało się Juljuszowi, wynikło z tego, że rydwan jego o grubość palca tylko skręcił na lewo.
Leżąc sam w łóżku, mimowoli zaczął myśleć o tem, od jakich marnych wypadków zawisło szczęście jego, i myśli te naprowadziły go na inne, i na wspomnienia o dawnych nieszczęściach jego: o próbie jego pójścia do chrześcian, i o Pamfilu, którego nie widział już lat dziesięć. Wspomnienia te wzmacniały się jeszcze rozmowami z żoną, która teraz często była z nim podczas choroby i opowiadała mu to wszystko, co wiedziała o chrześcijaństwie od swej niewolnicy. Niewolnica ta należała czas pewien do tej gminy, co Pamfil, i znała go. Juljusz zapragnął widzieć tą niewolnicę, i kiedy przyszła ona do łoża jego, szczegółowo rozpytał się ją o wszystko, a w szczególności o Pamfila.
— Pamfil, — opowiadała niewolnica: był jednym z najlepszych braci i był kochany i szanowany przez wszystkich. Był żonaty z tą samą Magdaleną, którą przed dziesięciu laty widział Juljusz. Mieli już kilkoro dzieci. Tak, ten człowiek, który nie wierzy w to, że Bóg stworzył ludzi dla ich dobra, — zakończyła niewolnica — powinien iść zobaczyć ich życie.