Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny. Słaby chce otrzymać słodki kąsek, lecz wie on, że silny nie da mu go; choć wie już o niemożebności odebrania go wprost u silnego, z utajoną zazdrosną nienawiścią patrzy na silnego, i korzysta z pierwszej okazji, ażeby go mu odebrać. Toż samo jest i z małżeństwem pogańskiem, lecz tylko dwa razy gorzej, dlatego że przedmiotem zazdrości jest człowiek, tak że nienawiść rodzi się i między małżonkami.
— Lecz jakżeż zrobić, ażeby pobierający się nie kochali nikogo innego oprócz siebie? Zawsze znajdzie się człowiek, lub dziewczyna, która kocha tego lub innego. I wtedy według was, małżeństwo jest niemożebne. I dlatego też widzę, że słusznem jest to, co mówią o was, że wcale się nie żenicie. Dlatego i ty nie jesteś żonaty, i prawdopodobnie, nie ożenisz się. Jakżeż może być to, ażeby człowiek ożenił się z jedną kobietą, nigdy wcześniej nie zakosztowawszy uczucia miłości do siebie ze strony kobiety, lub dziewczyna doszła do wieku dojrzałego, nie wzbudziwszy ku sobie uczucia mężczyzny. Jakżeż powinna postąpić Helena?
— Starzec Cyryl mówi o tem tak: w pogańskim świecie ludzie, nie myśląc o miłości do braci, nie kształcąc tego uczucia, myślą o jednem — o wzbudzeniu w sobie miłości namiętnej dla kobiety i rozwijają w sobie tą namiętność, I dlatego w ich świecie każda Helena lub do niej podobna wzbudza miłość wielu. Współzawodnicy biją się jeden z dru-