Strona:Lew Tołstoj - Chodźcie w światłości.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie uznają nauki, sztuki, — wszystkiego tego, co robi życie łatwem i przyjemnem. Wszystko to byłoby dobrem, jeżeliby wszyscy ludzie byli takimi, jakim oni opisują swego Nauczyciela. Lecz przecież tego niema i nie może być. Ludzie są źli i podlegają namiętnościom. Ta gra namiętności, i te starcia, które z nich wynikają, powstrzymują ludzi w tych warunkach życia, w jakich oni żyją. Barbarzyńcy nie znają żadnego skrępowania, i jeden dziki człowiek dla zadowolenia swych zmysłów zniszczyłby cały świat, jeżeliby wszyscy ludzie poddawali się temu tak, jak poddają chrześcianie. Jeżeli bogowie obdarzyli ludzi uczuciem gniewu, nawet nienawiści przeciwko złym, to zrobili to dlatego, że uczucia tego konieczne są dla życia ludzi. Chrześcianie uczą, że uczucia te są złe, i że bez nich ludzie byliby szczęśliwszymi, — nie byłoby zabójstw, kar, wojen. To sprawiedliwe, lecz to podobne jest do tego przypuszczenia, że dla dobra i szczęścia swego ludzie nie powinni się żywić. Rzeczywiście, nie było by chciwości, głodu i wszystkich wynikających z tego klęsk. Lecz mimo to jednak przypuszczenie to nie zmieniłoby natury człowieka. I jeżeliby dwa trzy dziesiątki ludzi, uwierzywszy temu i rzeczywiście, nie przyjmując pożywienia, umarły z głodu, to nie zmieniłoby natury ludzkiej. Również to samo jest i z innemi namiętnościami człowieka: niezadowolenie, gniew, zemsta, a nawet miłość dla kobiety, zbytku, świetności i potęgi właściwe są i bogom, i dlatego