Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Może mi pani wytłómaczy, co to ma znaczyć — rzekł Stepan Arkadjewicz — wczoraj byłem u niego w interesie siostry i prosiłem o stanowczą odpowiedź; nie udzielił mi jej, mówiąc, że musi pomyśleć, a dzisiaj rano zamiast odpowiedzi, dostałem zaproszenie na wieczór do hrabiny Lidyi Iwanownej.
— A wiec miałam racyę! — z zadowoleniem zawołała księżna Miahkaja — zapytają się Landaua, jakie jest jego zdanie.
— Landaua? Po co? Co to za jeden ten Landau?
— Nie wie pan? Jules Landau le fameux, Jules Landau le clairvoyant? Jest on również półgłówkiem, ale od niego zależy los pańskiej siostry. To są skutki mieszkania na prowincyi... nic pan nie wie. Widzi pan, Landau był commis w jakimś magazynie paryskim i poszedł do doktora, w poczekalni u niego zasnął i zaczął wszystkim chorym dawać rady i to dość dziwne rady. Potem żona tego chorego Jerzego Meledyńskiego... zna go pan przecież... dowiedziała się o nim i wzięła do swego męża... leczy Meledyńskiego. Mnie się zdaje, że nie pomógł mu nic a nic, gdyż chory jest wciąż osłabionym, ale oni wierzą w niego i wożą z sobą, przywieźli go nawet do Rosyi. Tutaj wszyscy rzucili się do tego proroka i zaczął leczyć; wyleczył hrabinę Bezzubowę, a ta tak go pokochała, że aż adoptowała.
— Naprawdę?
— Naprawdę. Teraz już nie nazywa się Landau, lecz hrabia Bezzubow. Mniejsza o niego, ale Lidya, którą kocham bardzo, choć ma głowę nie na właściwem miejscu — uczepiła się teraz tego Landaua, i ani ona ani Aleksiej Aleksandrowicz nie zrobią teraz kroku bez niego, i dlatego los siostry pana spoczywa teraz w ręku tego Landaua czyli hrabiego Bezzubowa.