Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

umarł na delirium tremens i pozostawił rodzinę bez żadnych środków do życia. Anna dowiedziała się o tem, przyszła im z pomocą i teraz opiekuje się niemi, ale nie tak z łaski, nie pieniędzmi tylko, gdyż sama przygotowuje chłopców z rosyjskiego języka do gimnazyum, a dziewczynkę chowa przy sobie... zobaczysz ją...
Kareta wjechała na podwórze i Stepan Arkadjewicz zadzwonił głośno do drzwi, przed któremi stały już sanki, a nie zwracając uwagi na lokaja, wszedł do sieni. Lewin szedł za nim, nie mogąc wciąż zdać sobie sprawy, czy postępuje właściwie, składając Annie wizytę.
Lewin spojrzał w lustro i przekonał się, że ma twarz całą czerwoną, był jednak pewnym, że nie jest pijanym, poszedł więc na górę za Stepanem Arkadjewiczem po schodach, wyłożonych dywanem. Na górze lokaj ukłonił się Stepanowi Arkadjewiczowi, i na pytanie kto jest u Anny Arkadjewny, odparł, że pan Wołkujew.
— W którym pokoju?
— W gabinecie.
Stepan Arkadjewicz i Lewin, minąwszy nieduży jadalny pokój z ciemnemi, drewnianemi ścianami, wysłany cały dywanem, weszli do gabinetu, oświeconego lampą z dużym matowym kloszem. Na ścianie wisiał kinkiet i rzucał prosto światło na portret naturalnej wielkości, na który Lewin pomimowoli zwrócił uwagę. Był to portret Anny, roboty Michajłowa. Stepan Arkadjewicz udał się do następnego pokoju, skąd dobiegał męski głos, Lewin zaś przypatrywał się portretowi, występującemu z ram w jasnem świetle, i nie mógł oderwać się od niego; zapomniał nawet, gdzie się znajduje i, nie słuchając prowadzonej w sąsiednim pokoju rozmowy, nie spuszczał wzroku z dziwnego portretu. Nie był to obraz, lecz żywa, zachwycająca kobieta z czarnymi, wijącymi się włosami, obnażonemi plecami i rękami, i z półuśmiechem, pełnym zadumy na wargach, pokrytych delikatnym puszkiem, zwycięsko i pieszczotliwie spogląda-