Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom III.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

była ładna i wesoła... porzucił ją i znalazł sobie inną. Czy Anna obraną przez siebie drogą dojdzie do celu i czy przywiąże do siebie hrabiego Wrońskiego? Gdy zechce porzucić ją, znajdzie sobie taką, co będzie miała jeszcze bardziej wykwintne maniery i wspanialsze toalety. I tak samo, jak ten mój obrzydliwy, godny politowania, ukochany mąż szuka ładniejszych i znajduje je, tak samo i hrabia znajdzie je sobie, chociaż Anna ma białe, śliczne, obnażone ręce, wysmuklą figurę i czarne włosy.“
Dolly nic nie odparła, tylko westchnęła. Anna zauważyła to westchnienie, które mówiło, że Dolly nie zgadza się z nią; wiedziała jednak, że ma jeszcze w zapasie silne argumenty, na które nie może być żadnej odpowiedzi.
— Powiadasz, że to niedobrze? Trzeba jednak rozważyć rzecz całą — mówiła w dalszym ciągu — zapominasz o mem położeniu. Czyż ja mogę życzyć sobie dzieci; nie wspominam już nic o cierpieniach i niebezpieczeństwie, gdyż ich się nie lękam. Pomyśl tylko, czem będą moje dzieci? nieszczęsnemi istotami, noszącemi cudze nazwisko. Na mocy urodzenia swego, będą musiały bezwarunkowo wstydzić się ojca i matki, wstydzić swego przyjścia na świat...
— Rozwód zaradzi właśnie temu.
Anna jednak nie słuchała; chciała przytoczyć wszystkie dowody, którymi tyle razy przekonywała samą siebie.
— Na cóż więc jestem obdarzoną rozumem, jeżeli nie będę używała go na to, aby nie wydawać na świat nieszczęśliwych istot? — odparła Anna, patrząc znowu na Dolly i, nie czekając odpowiedzi, mówiła w dalszym ciągu:
— Poczuwałabym się zawsze do winy względem tych nieszczęśliwych dzieci — rzekła. — Jeżeli ich niema, to przynajmniej nie są nieszczęśliwe, gdyby zaś były, byłyby nieszczęśliwe i to tylko z mojej winy.
Były to te same dowody, którymi i Darja Aleksandrowna starała przekonać samą siebie, lecz teraz słuchała ich tylko i nic nie mogła zrozumieć. „Czyż można być winną