Strona:Leon Tołstoj - Anna Karenina Tom I.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

broduszności i szorstkości w obejściu; nazywano ją powszechnie enfant terrible. Księżna Miahkaja siedziała w środku między jednem a drugiem kółkiem i, przysłuchując się, przyjmowała udział w obydwóch rozmowach.
— Dzisiaj już mi trzecia osoba powtarza ten sam frazes o Kaulbachu, jak gdyby wszyscy zmówili się, i niewiem doprawdy, dlaczego ten frazes tak się im podobał.
Odezwanie się księżnej Miahkiej przerwało rozmowę i trzeba było wymyślić nowy temat.
— Niech nam pan opowie co zabawnego, ale nie złośliwego — odezwała się żona posła, mistrzyni w prowadzeniu wykwintnej rozmowy, zwanej przez Anglików small-talk, zwracając się do dyplomaty, który również nie wiedział co ma mówić.
— Powiadają, że to bardzo trudno i że tylko złe jest śmiesznem — zaczął dyplomata z uśmiechem ale spróbuję, niech mi państwo dadzą tylko temat; cała rzecz polega na temacie: gdy mam temat, mogę na nim z łatwością haftować; przekonany jestem, że ludzie, którzy w zeszłym wieku słynęli ze swych dowcipnych rozmów, obecnie byliby nieraz, w kłopocie, gdyby musieli mówić rozsądnie. Wszystkie rozsądne rozmowy dokuczyły już do tego stopnia...
— Słyszeliśmy to już dawno... — z uśmiechem przerwała dyplomacie żona posła.
Rozmowa zaczęła się bardzo dowcipnie, lecz dlatego właśnie, że była bardzo dowcipną, musiała się urwać i trzeba było koniecznie uciec się do wypróbowanego, nigdy niezawodzącego środka — do obmowy bliźniego.
— Czy pani nie znajduje, że w Tuszkiewiczu jest coś w stylu Louis XV? — zapytał dyplomata, wskazując oczyma na przystojnego młodego blondyna, stojącego koło stołu.
— W istocie! Jest on w tym samym stylu co i salon, i dlatego tak często bywa tutaj.
Ten temat utrzymał się, gdyż, obwijając w bawełnę, rozmawiano o tem właśnie, o czem nie można było mówić