Strona:Leo Belmont - Pani Dubarry.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z gorącą mokką na ręce i szlafroczek pani La Garde. Poparzyła ją i poplamiła jej strój...
Tego dnia Joanna opuściła służbę u pani La Garde.

ROZDZIAŁ XIV.
W magazynie mód pana Labille.

Znalazła się znowu na bruku. W tej epoce życie jej ciemnieje — literalnie i przenośnie. To jest: źródła historyczne odmawiają wiadomości o mnóstwie jej przygód; źródła fantazji nie chcą płynąć w tę stronę. Słusznie powiadają jej biografowie, że w zawodzie sprzedawczyni ulicznej, który sobie obrała z musu, pod stałą groźbą nędzy i przy stałem zarzucaniu na ponętne dziewczątko sieci pokus przez mało skrupulatnych mężczyzn — byłoby bohaterstwem, gdyby zachowała cnotę nieskazitelną.
Wszelako niektórzy przeczą, iżby zeszła zgoła na stopień dziewki, sprzedającej bez wyboru swoje ciało każdemu, kto chciał zapłacić. Jest prawdopodobniejszem, że zachowała pewną rezerwę i wybredność. Ulegała nagabywaniom męskim, powodując się zawsze sympatją. Walczyła heroicznie z losem, aby nie oddawać łask swoich na pierwsze kiwnięcie. Instynkt nakazywał jej drożyć się sobą: — zdobywali ją tylko ludzie wykwintni, potrafiący prócz złota obsypać ją czułemi i dowcipnemi słówkami. Okazywała smak w miłostkach przygodnych.