Strona:Leo Belmont - Kukuryku czy kikeriki.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

wie, przypatrzyli się barwom każdej części ciała...
A jednak na mowę (co chyba było najważniejszem, boć mowa odkrywa nam tajemnice kultury!) — na mowę kurów panowie uczeni dotychczas nie zwrócili uwagi! Zaledwie tylko anglik Tennsit raczył wsłuchać się w nawoływanie koguta Dżunglaj i określił je dźwiękami: „dżordż-dżoj“, ale nie wydaje się nam, aby posiadał dość subtelny słuch do uchwycenia owych wysubtelnionych dźwięków i najwidoczniej przez patryotyczną stronniczość przypisał tym ptakom język podobny do angielszczyzny. Niemiec Bernstein okazał się bezstronniejszym badaczem, ale wskazawszy na chrypliwe pomruki kur Gangegar’ów: „kriu-kriuu-kuriuu“ i tym sposobem wszedłszy na drogę świetnych badań, cofnął się z nich natychmiast, bo, niestety, nic więcej w tej kwestyi nie umiał powiedzieć. Słowem, ani przyrodoznawcy, ani lingwiści nie zgłębili dotąd bardziej złożonych form języka koguciego i kwestja, jak należy mówić: „kukuryku“, czy „kikeriki“ nietylko dotąd jest niezbadaną, ale przez europejskich uczonych dotąd nigdy nie była rozważaną. Zawodowi uczeni, podobnie jak i zwyczajni filistrzy, nie podejrzewają nawet doniosłości tej kwestyi.
W prostocie ducha wyznaję, że i ja do niedawna jej nie podejrzewałem, dopóki nie wpadł mi w ręce sanskrycki rękopis, pochodzący z III albo z XII w. przed nar. Chr. (według moich badań), a rzucający na tę ciemną sprawę nader zajmujące światło.
„Niepodobna uwierzyć — powiada autor sanskryckiego rękopisu, — że tyle krwi