Strona:Leo Belmont - Królewska miłośnica.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gą małżonkę, którą pokochał dopiero teraz, idąc śladami króla i całej Europy, rozkochanej, w jej portretach?“
Odpowiedziała mu listem, zawierającym pięć słów:

„Nigdy! Mów wyraźniej, czego chcesz?“

Odpisał:

„Wyraźniej — to znaczy, że przegrałem onegdaj do markiza de Chabrillant tysiączek nowiutkich luidorów — których nie mam w kieszeni. Wyraźniej — to znaczy, że mój braciszek, który dawno powinienby wisieć, posłał mnie do djabła, gdy prosiłem, aby interwenjował w sprawie honoru Dubarrych płacąc mój dług karciany. Wyraźniej — to znaczy, że żona, która jest tak bogata, jak Ty, nie może zezwolić na to, aby mąż był żebrakiem.

Zawsze kochający Cię jednakowo
Wilhelm.
P. S. Jeśli mnie ocalisz, nigdy już nie zasiądę do kart, chyba, że będę miał znowu nadzieję wygranej.“

List ten nadszedł w chwilę po odejściu księżnej. Postanowiła przedewszystkiem uwolnić się od męża. Napisała doń list z propozycją, której przyjęcia była pewna. Wystylizowała go z humorem szubienicznym:

„Drogi mężu! Miłość twoja wzrusza mnie. Rada będę, jeżeli nadal będziesz mnie kochał