Strona:Legendy, podania i obrazki historyczne 03 - Bolesław Śmiały, Krzywousty i jego synowie.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

orszak wjechał na dziedziniec. To królewicz Bolko, zwany później Krzywoustym, powraca z polowania. Twarz ma jasną, wesołą, znać rad z szczęśliwych łowów i zdobyczy. Rosły i barczysty, wygląda prawie na młodzieńca, i niktby go nie nazwał dzieckiem, mimo młodego wieku. Jego towarzysze, starsi zapewne od niego, wpadli za nim jak wicher, z okrzykiem tryumfu, z tysiącem opowiadań i przechwałek. Każdy z nich przecie miał się czem pochlubić, bo nie na zające polowano wówczas, a w walce z dzikim zwierzem składał myśliwiec dowody odwagi i zręczności, męstwa i przytomności umysłu. Wprawdzie królewicz Bolko celował w tem wszystkiem, lecz nikt mu nie zazdrościł, ponieważ kochali go wszyscy.
Dziwne szczęście miało to dziecko do ludzi: zjednywał sobie serca spojrzeniem, uśmiechem, prostem, serdecznem słowem. Kto go poznał, gotów był zginąć za niego, oddawał mu się z duszą na każde skinienie.
A chłopiec może jeszcze i nie spostrzegł tego, wesoły był, otwarty i pełen prostoty, silny, śmiały i zręczny, ufny i przyjacielski, ceniący cnoty rycerskie i serce.
Na widok koni, wojów i rynsztunków, widocznych przygotowań do wyprawy, zatrzymał się zdumiony, twarz mu spoważniała.
— Co to znaczy? — zapytał kogoś z przechodzących.
— Pomorzanie plądrują pogranicze, przed nocą wyruszamy.
Twarz królewicza zmieniła się nagle: zniknął