Strona:Leblanc - Posłannictwo z planety Wenus.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




WSTĘP.

Pod koniec XX wieku na murze budynku, gdzie znajdowały się laboratorya znanego fizyka Noela, Dorgeroux — poczęły się ukazywać niezwykłe ożywione obrazy przedstawiające zarówno sceny z epoki współczesnej jak wypadki z lat minionych. Dziwne te wizye poprzedzało zawsze pojawienie się trojga dziwacznych, niesamowitych oczu, rozmieszczonych z niezmienną, geometryczną dokładnością w trzech kątach trójkąta.
Siostrzeniec starego uczonego Wiktoryn Beaugrand, który dopiero w wiele lat później jął opisywać wypadki, jakich był świadkiem w młodości, na próżno usiłował wydobyć od wuja rozwiązanie zagadki. Stary uczony zazdrośnie bronił swego sekretu, a to z dwóch powodów: przedewszystkiem pragnął tajemnicę niezwykłych obrazów wyeksploatować dla celów dochodowych, budując olbrzymi amfiteatr, a po wtóre czuł, że nieznani wrogowie szpiegują go i zagrażają jego bezpieczeństwu. Istotnie — przeczucia złe sprawdziły się… Na miesiąc przed otwarciem amfiteatru znaleziono go zamordowanego u stóp cudownego muru…
W tym samym czasie zniknęła w tajemniczy sposób chrześniaczka Noela Dorgeroux — Beranżera Massignac… Wzbudziło to podejrzenie, iż młoda dziewczyna może być wspólniczką morderców, zwłaszcza, że jednego z nich niejakiego Velmota widziano w towarzystwie panny Massignac. Wiktoryn Beaugrand, pomimo swej miłości dla pięknej Beranżery, podejrzywa ją o współudział w zbrodni, a bolesne te przypuszczenia nabierają silnych cech prawdopodobieństwa, kiedy okazują się poszlaki, że dru-