Strona:Leśny karzełek.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   17   —

Natomiast posłyszała obracający się klucz w zamku i wnet stanął przed nią król o ponurem obliczu.
Oblicze to rozjaśniło się natychmiast, gdy ujrzał całą podłogę usłaną złotem.
Kazał zejść dziewczynie do stołowego pokoju, tam przynieśli wspaniałe śniadanie i usłali wygodne łóżko, aby, jak mówił król, po nieprzespanej nocy usnęła.
Dziewczyna śmiała się w duchu, że król tak myślał, wyspała się bowiem doskonale, ale posłuszna rozkazowi, ułożyła się do snu i do obiadu podrzemała. Przyniesiono jej potem obiad, później kolację, po której znów się król zjawił i rzekł:
— W komnacie, do której teraz pójdziesz, znajdziesz więcej jeszcze słomy, niż we wczorajszym pokoju, sprzędziesz ją, a jeśli do wschodu słońca nie zdążysz — umrzesz! To mówiąc wpuścił ją do obszernej komnaty, napełnionej słomą i zamknął ją na klucz.