Strona:Leśny karzełek.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

Wprost wierzyć nie mogła, że córka jej, młode dziewczątko, mogła zjeść tyle naraz, bez żadnej dla siebie szkody...
Zmartwiona tym nienormalnym stanem dziecka, nie odezwała się już ani słowa, wzięła tylko swój kołowrotek i usiadłszy przed chatą prząść prędko poczęła, co czas jakiś mówiąc do siebie:
— Trzynaście placków za jednym razem! Córka moja zjadła trzynaście placków!..
Właśnie gdy powtarzała te zdania, przejeżdżał król na pysznym rumaku w uprząż srebrną ustrojonym... Płaszcz purpurowy zwieszał się mu z ramion, korona lśniła mnóstwem drogich kamieni, które rzucały dokoła cudne blaski, nurzając się w promieniach złocistego słońca.
Słysząc nucenie staruszki, ciekawy był co śpiewa. Podjechał więc do niej z zapytaniem: