Przejdź do zawartości

Strona:Lafcadio Hearn - Lotos.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siaj będę miał sposobność oglądania żeglarzy nowej Japonii. Wielkie wrażenie zrobiła tutaj, w tym małym porcie wiadomość o cesarskim okręcie wojennym. Nikt nie traci sposobności, aby go zobaczyć, wszystkie więc długie łodzie, które dotąd leżały przywiązane na uliczkach, popłynęły, pełne ciekawości, w stronę żelaznego kolosu, krążownika pierwszej klasy, z załogą pięciuset majtków. Wsiadłem i ja do owej, godnej podziwu łodzi, poruszanej przez dziesięciu silnych nagich mężczyzn, z ogromnemi wiosłami, a raczej łopatami. Nie jestem jednak sam, — zaledwie że znajduję odrobinę miejsca do stania, tak łódź przepełniona jest pasażerami wszelakiego wieku, przeważnie kobietami. W chwili, gdy mamy ruszać, wskakuje w ostatnim momencie spóźniona tancerka z niebezpieczeństwem życia w napchaną ludźmi łódź, i parzy sobie ramię o moje cygaro. Staram się nią zająć, ona jednak śmieje się wesoło z mojej troskliwości, a wioślarze poczynają swój melancholijny, usypiający śpiew.

A—ra—ho—no—san—no—sa,
I—ya—ho—en—ya!
Ghi!
Ghi!


Trzeba się było porządnie napracować, aby się do tego olbrzyma dostać, który stoi nieruchomo na słonecznej wodzie, otoczony tylko leciuchną smugą dymu jego potężnych, drzemiących maszyn.
Jest to okręt Tenshi-Sama, syna Nieba. Niby dzieci, podziwiają wszyscy kotły i wieżyczki ze sta-