Przejdź do zawartości

Strona:Lafcadio Hearn - Czerwony ślub i inne opowiadania.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Haru pochodziła z rodziny znacznie lepszej, niż jej mąż, i do pewnego stopnia nie była dla niego odpowiednią — ponieważ on istotnie nie był w stanie jej zrozumieć. Pobrali się w bardzo młodym wieku i z początku klepali biedę; dostatek przychodził stopniowo, dzięki małżonkowi Haru, który był dzielnym i przedsiębiorczym człowiekiem. Czasami przychodziło jej na myśl, że kochał ją najbardziej, jak byli biedni; a kobieta rzadko kiedy myli się w tych sprawach.
Wciąż jeszcze sama szyła mu suknie, a on chwalił jej zręczność władania igłą. Odgadywała jego życzenia, pomagała mu ubierać się i rozbierać, starała się, aby mu w ich ładnym domu było jak najwygodniej, odprowadzała go do drzwi i składała mu w nich pełen wdzięku ukłon, gdy wychodził po interesach, witała go, gdy powracał, przyjaciół jego przyjmowała jak umiała najuprzejmiej, prowadziła mu dom nadzwyczaj zręcznie i rzadko kiedy prosiła o coś, co mogło narazić go na wydatki.
Towarzyszyła mu do miejsc rozrywek, słynnych na wiosnę z piękności wiśniowego kwiecia, z ogników robaczków świętojańskich w lecie lub z karmazynu więdnących liści jaworowych w jesieni. Czasami spędzali razem dzień w Maiko, nad morzem, gdzie sosny kołyszą się jak tancerki, albo też udawali się po południu do Kijomidzu — starego, starego pałacu letniego, gdzie wszystko jest jak sen z przed pięciuset lat — i gdzie wielki cień pada od wysokich drzew, gdzie śpiewa czysta i zimna woda, tryskająca z grot i gdzie wciąż słychać skargę niewidzialnych fletów, grających na łagodną, starą nutę pieszczotliwemi dźwiękami pieśń spokoju i smutku zarazem, olśniewającą, jak lekka złota zorza, gęstniejąca w błękit nad umierającem słońcem.
Wyjąwszy takie małe przechadzki i wycieczki, Haru rzadko kiedy wydalała się z domu. Jej najbliżsi