Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
34


140.

Nieraz rozumny człowiek byłby w kłopocie bez towarzystwa głupców.

141.

Chwalimy się często tem, że się nie nudzimy; jesteśmy tak próżni, że nie chcemy własnego towarzystwa uznać za liche.

142.

Jak cechą wielkich umysłów jest wyrażać w niewielu słowach wiele rzeczy, tak przeciwnie małe umysły mają dar wiele mówić a nic nie powiedzieć.

143.[1]

Przesadzamy zalety drugich raczej przez szacunek dla własnych uczuć niż przez szacunek dla cudzej wartości; chcemy ściągnąć na siebie pochwały, gdy napozór oddajemy je drugim.

144.

Ludzie nie lubią chwalić i nie chwalą nigdy bezinteresownie. Pochwała jest zręcznem, ukrytem i delikatnem pochlebstwem, które odmiennie zadowala tego kto ją oddaje i tego komu ona przypada: jeden przyjmuje ją jako nagrodę swych zasług, drugi użycza jej, aby okazać swą sprawiedliwość i bystrość.

145.

Posługujemy się często pochwałą zatrutą, ukazującą pośrednio w osobach chwalonych wady, których nie śmielibyśmy wskazać w inny sposób.

146.

Chwali się zazwyczaj tylko poto, aby być chwalonym.

147.[2]

Mało kto jest tak rozsądny, aby przekładać użyteczną naganę nad zwodną pochwałę.

  1. Porówn. Maks 144, 146, 279, 356 i 530.
  2. „Wiem, że mi pochlebiasz, ale i tak mi to jest miło” (Duclos).