Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
19


28.

Zazdrość jest, w pewnej mierze, czemś słusznem i rozsądnem, gdyż dąży jedynie do zachowania dobra, które należy do nas w istocie lub w naszem mniemaniu; zawiść natomiast jest szaleństwem, które nie może ścierpieć dobra drugich.

29.

Zło, które czynimy, nie ściąga na nas tylu prześladowań i nienawiści, co nasze przymioty.

30.

Mamy więcej siły niż woli; często wmawiamy w siebie, że coś jest niemożliwe, jedynie aby się usprawiedliwić przed sobą.

31.

Gdybyśmy sami nie mieli wad, nie sprawiałoby nam takiej przyjemności stwierdzać je u drugich.

32.

Zazdrość karmi się podejrzeniami, i zmienia się we wściekłość, lub ustaje, z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.

33.[1]

Pycha zawsze umie sobie znaleźć strawę, i nie traci nic, nawet gdy się wyrzeknie próżności.

34.

Gdybyśmy sami nie byli pyszni, nie skarżylibyśmy się na dumę drugich.

  1. Jeden ze współczesnych opatrzył tę maksymę dopiskiem: „Słusznie, naprzykład dewoci.“ Istotnie można przypuszczać, że w tej maksymie, jak w wielu innych, La Rochefoucauld myślał o pani de Longueville, która popadłszy w dewocję, zwierzała się ze skrupułu, że jej pokora płynie może, jak wszystko inne, z jej dumy, która się przeobraża w anioła światłości, aby mieć czem żyć“.