Strona:La Rochefoucauld-Maksymy i rozważania moralne.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIII

3) Zazdrość karmi się wątpieniem i zmienia się we wściekłość lub ustaje z chwilą gdy przejdzie od podejrzeń do pewności.

Ta ostatnia maksyma, najkrótsza, jest najpełniejsza: obejmuje tamte obie.
Godnem uwagi jest, że ten wielki pan, przybierający tak wzgardliwą obojętność w stosunku do swojej sławy literackiej, „piłował“ swoje dziełko jak mało który zawodowy literat. Pięć lat tworzył te maksymy, a piętnaście lat je szlifował. W nim i w La Bruyerze dojrzewa świadomość, że proza, traktowana wprzód gawędziarsko, jest wielką sztuką, trudniejszą może od rymotwórstwa. Tak samo Pascal ośmnaście razy przerabia jeden list ze swoich Prowincjałek.
Ten styl, ta precyzja formy, stanowią trwałość tych Refleksyj. Najcelniejsze z pomiędzy nich stanowią owe świetlne punkty, któremi myśl olśniona przebywa inne, zawsze interesujące, zawsze pobudzające do myślenia, bodaj przez protest, jaki się w nas budzi przeciw temu co nam się w tych rozmyślaniach może wydać oschłem, monotonnem, nawet fałszywem przez jednostronność punktu widzenia. Jako myśl, zostały one dokumentem wysiłku psychologicznego epoki, która poznanie człowieka uczyniła swojem głównem studjum. Ale przetrwały formą, i tem, że — jak zauważył jeden z komentatorów — prawda i fałsz mieszają się w nich tak subtelnie, iż wiecznie stanowić będą temat do dyskusji.

IV. MYŚLICIEL I MORALISTA

„Nasze cnoty są najczęściej[1] jedynie przebranemi przywarami“, oto motto jakie La Rochefoucauld daje swemu

  1. Zaznaczyć należy, iż, w pierwotnej redakcji, gorzki pesymizm tych Maksym przejawia się w bezwzględnie ogólnej formie; w później-