Strona:L. M. Montgomery - Ania z Avonlea.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kie sposoby starałam się go sobie zjednać, lecz zaczynam się lękać, że nigdy mi się to nie uda. A pragnę tego bardzo, bo to sprytny, choć uparty chłopak, i lubiłabym go, gdyby mi pozwolił.
— Na zachowanie jego wpływają zapewne rozmowy, zasłyszane w domu.
— Niezupełnie. Antoś ma swoje własne poglądy na różne sprawy. Uczył się zawsze u nauczycieli i twierdzi, że nauczycielki to nic dobrego. Mniejsza z tem, przekonamy się, czego cierpliwość i łagodność dokażą. Lubię pokonywać trudności, a nauczanie jest bardzo zajmującą rzeczą. Jaś Irving wynagradza mi wszystkie przykre chwile. Jest to słodkie, kochane dziecko, przytem genjusz prawdziwy. Wierzę, że imię jego będzie kiedyś sławne — zakończyła tonem głębokiego przeświadczenia.
— Ja także ukochałem mój zawód — rzekł Gilbert, — przedewszystkiem korzysta się bardzo dużo. W ciągu tych paru tygodni, gdy kieruję szkołą w Białych Piaskach, nauczyłem się więcej, niż w te długie lata, gdy sam byłem uczniem. Wszystkim nam dobrze się wiedzie. Mieszkańcy Nowych Mostów lubią Jankę, Białe Piaski zaś są, przypuszczam, dość zadowolone z twego pokornego sługi. Wyjątek stanowi Andrzej Spencer, bo oto wczoraj spotkałem panią Blewett, która uważała za swój obowiązek donieść mi, iż pan Spencer nie uznaje moich metod postępowania z dziećmi.
— Czyś zauważył — zastanowiła się Ania — że gdy ktoś powiada, iż uważa za swój obowiązek donieść ci o czemś, to musisz się przygotować na przykrą wiadomość? Dlaczego nigdy nie „uważają za swój obowiązek donieść ci“ miłych wieści, zasłyszanych o tobie? Pani Donnell wczoraj znowu odwiedziła mnie w szkole, gdyż „uważała za swój obowiązek donieść mi“, że pani Andrews jest przeciwna czytaniu czarodziejskich baśni dzieciom, pan Rogerson zaś uważa, iż Priscil-