Strona:KsiegaPamiatkowaMiastaPoznania144.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jać zaczął, czynił to z pewnemi wahaniami, zatrzymując się i przystając, to znowu idąc nieco naprzód. Gdzie tajanie było spokojne, tam pozostały po zniknięciu lodów na kilka metrów grube gliny lodowcowe, naszpikowane głazami, lub pełne rownież materjału, zawleczonego z dalekiej północy, piaski. Utwory te tworzą obecnie nawierzchnię terytorjum miasta Poznania i jego okolicy. W nich przeważnie zakłada się fundamenta budowlane. W miejscach chwilowego postoju lodowca widzimy usypane przez lody wzgórza głazów i piasku, czyli moreny krańcowe (por. załączoną mapkę). Podziwiamy je na południe od Poznania w pięknie sfalowanych wzgórzach Ludwikowskich. Ale najtypowiej zaznaczają się w krajobrazie na północ od Poznania. Ciekawa była to faza, kiedy lodowiec zatrzymał się czas dłuższy nieomal na równoleżniku Poznania, spierając się na wysoko wyniesionych w tem miejscu iłach poznańskich. Strumienie wód rozlewały się od góry Moraskiej i góry Dziewiczej w stronę Poznania, niosąc i szeroko sypiąc drobny materjał żwirowy i piaski. Zabierane przez wody piaski, dotarły aż do Poznania, tworząc tu i ówdzie rozwiewane przez wiatry pola piaszczyste, czyli zandry (pole ćwiczeń wojskowych koło Główny).
Z wód roztopowych powstawały rzeki. Niektóre z nich ryły swe koryta już pod lodem. Odbywało się to na innych nieco prawach, niż w rzekach normalnie płynących. Także kierunek owych rzek był inny. W korytach pełno powstawało zagłębień rynnowych, nieraz na kilkadziesiąt metrów głębokich. Mamy takie doliny w okolicach Poznania. Biegną one przeważnie w kierunku północno-zachodnim i południowo-wschodnim. Należy do nich dolina Bogdanki, potoku Junikowskiego, i w jej przedłużeniu położona dolina Kopylu, oraz kilka mniejszych dolin, jak Wirynki, Konarzewskiego potoku, Stęszewskiej Samicy i in. Wyłamują się poniekąd od tego kierunku Główna i Cybina, płynąc od północnego wschodu. W tych wszystkich dolinach charakterystycznem zjawiskiem jest występowanie podłużnych, rynnowych jezior, które stanowią jedną z głównych ozdób krajobrazu okolic Poznania. W rozpadającym się wówczas lodowcu powstawały długie szczeliny, w których bystro płynące wody usypały mnóstwo materjału żwirowego. Po zniknięciu lodowca zachowały się owe usypiska w kształcie długich wałów. Mamy taki wał koło Krzesin, a pełno ich, od jez. Budzyńskiego począwszy, a wzdłuż jezior Stęszewskiego i Tomickiego daleko poza Buk. Dostarczają doskonałego materjału na drogi. W języku szwedzkim zowią się ozami.
Inne wały, ale znacznie szersze i dłuższe a na wierzchu płaskie, zbudowane zawsze z moreny gliniastej lub spiaszczonej, rozpościerają się na południe od Poznania. Oddzielają je od siebie drobne dolinki, w których niekiedy płyną potoki. Nastąpiło tu najwidoczniej porozcinanie utworów morenowych lodowca przez strugi, spływające obficie od strony tających lodów. Wały te noszą nazwę irlandzką drumlinów.