Strona:Królowa śniegu (Hans Christian Andersen) 040.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znowu jasne i błyszczące, — całowała mu ręce i stały się silne, — całowała mu nogi, i utraciły sztywność i stały się zdrowe, i Janek powstał z lodowego krzesła, raźny, zdrów, silny i dobry, jak niegdyś.
Teraz mogła powrócić i królowa śniegu: był zupełnie wolny! Wolność jego jaśniała u stóp wysokiego tronu tajemniczym wyrazem w blaskach północnej zorzy.
Dzieci wzięły się za ręce i wyszły z okropnego pałacu. Rozmawiały o domu, rodzicach i babce, o kwiatach na dachu i o krzaczku róży, a kędy się zwróciły, uciszały się wiatry, i słońce wychylało się z ciemnych obłoków.
Gdy stanęły przy krzaku z czerwonemi jagodami, zastały tam dwa reny: stary ren przyprowadził towarzysza. Dobre zwierzęta zaniosły Marysię i Janka najpierw do starej Eskimki, gdzie dzieci wygrzały się w gorącej izbie, a następnie do Laponki, która przygotowała im na drogę nowe suknie i opowiedziała, którędy iść mają.
Oba reny odprowadziły dzieci do granicy swojego kraju i pożegnały tam, gdzie zniknęły śniegi, a ziemię i lasy okrywała świeża zieloność.
— Bądźcie zdrowi! — Bądźcie zdrowe! - powiedziały sobie nawzajem.
W powietrzu zaświergotały małe ptaszki, las zaszemrał młodemi listeczkami, i na małym, ślicznym koniku wyjechała z pomiędzy drzew jakaś dziewczynka w czerwonej czapeczce i z pistoletami za pasem.
Była to mała zbójniczka na kucyku, którego Marysia dostała od księżniczki wraz ze złocistą karetą.
Marysia i zbójniczka poznały się natychmiast i wydały okrzyk radości.
— Znalazłaś Janka! — wołała ucieszona zbójniczka.