Strona:Królewicz - żebrak wg Twaina.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podziękowawszy skinieniem głowy, stali dalej, nie ruszając się z miejsca. Tom ponowił swą prośbę. Hartford szepnął mu na ucho:
— Nie proś ich o to, milordzie, to nie wypada, dworzanom nie należy siedzieć obok króla.
Kamerdyner dworski zameldował lorda Johna, który wszedłszy, złożył ukłon głęboki.
— Król przyseła mnie tu — zaczął — w bardzo ważnej sprawie, której wyjawić nie mogę wobec wszystkich, zatem Wasza Królewska Mość raczy oddalić wszystkich, prócz lorda Hartforda.
Tom nie wiedział w jaki ma sposób znaglić obecnych do wyjścia. Wtedy lord Hartford szepnął z cicha, że w tym celu wystarczy księciu uczynić ruch ręką, co gdy zrobił, obecni w jednej chwili oddalili się.
— Król rozkazuje — przemówił lord John — ażeby książę do czasu wyzdrowienia swego ukrywał swoją chorobę, następnie zabrania księciu, by mówił przedkimkolwiek o swojem żebraczem jakoby pochodzeniu i poprzedniem swojem ubóstwie, jakie nigdy miejsca nie miało. Książę w każdej chwili pamiętać winien, iż jest księciem krwi, synem króla Anglii. Jeżeli książę zapomniał o swych królewskich latach dziecięcych, lepiej niech milczy, a nie okazuje zbłąkania swych myśli, jeżeli książę zapomniał form dworskiej etykiety, co mówić i czynić mu należy, niech zapyta o to lorda Hartforda lub mnie lorda Johna. My właśnie przez króla zostaliśmy wybranymi na doradców dla księcia. Oto ścisły rozkaz królewski, który mi zakomunikować polecono.
— Skoro król tak rozkazał, — rzekł Tom z pokorą — stanie się podług woli jego. A teraz, pozwólcie mi, milordzie, pójść wypocząć w jakim zakątku.