Strona:Królewicz - żebrak wg Twaina.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aufal Corty — dziwna nazwa. — Czy masz rodziców.
— Mam, sir, mam także babkę i dwie siostry Anię i Lizię...
— Babka zapewne kochać cię musi?
— A tak, sir, wtedy, gdy śpi, lub się upije, — odparł Tom z westchnieniem, — skoro jednakże wytrzeźwieje, bije bez litości.
Oczy księcia zabłysły gniewem.
— Co? Ona biłaby takiego wątłego biedaka. Ha! dziś jeszcze każę uwięzić tę babę. A ojciec, powiedz, czy dobrym jest dla ciebie?
— Nie lepszy od babki sir, — Tom odrzekł.
— Matka zaś twoja, — pytał dalej książę.
— O! ta zawsze dobra i kochająca, tak jak moje siostrzyczki Ania i Lizia.
— Ileż one lat mają?
— Czternaście i piętnaście...
— Dużo mają sług te twoje siostry?
— Sług? — zapytał malec zdziwiony — a na co im sługi?
— Jakto na co? — pytał książę, patrząc z coraz większem zdumieniem na chłopca, — któż je więc rozbiera na noc i ubiera rano?
— Nikt, sir, — odpowiedział Tom — czyliż ma być tak trudnem, zdjąć to jedyne ubranie, jakie się ma na sobie?
— Jedyne ubranie — powtórzył książę — macie więc tylko po jednem?
— Na cóż nam więcej, wszak człowiek ma na sobie tylko jedno ciało, a więc pocóż mu dwa ubrania.
Książę wybuchnął serdecznym śmiechem.
— No, no, nie gniewaj się — mówił głaszcząc Toma — bynajmniej nie chciałem ci ubliżyć. Śmie-