Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Syn. Możem, babuniu, możem, bo stryj Gloster
Mówił mi, że król, z namowy królowej,
Wymyślił bajki, aby go uwięzić.
A gdy to mówił stryj, łzy mu płynęły,
Wzdychał nademną i w twarz mię całował;
I mówił, żebym mu ufał jak ojcu,
A on mnie będzie kochał jak swe dziecko.
Księżna York. Że też fałsz może brać tak wdzięczną postać
I złość pokrywać taką larwą cnoty!
On jest mym synem, ach, na wstyd mój, synem;
Ale nie z moich piersi fałsz ten wyssał.
Syn. Babuniu, myślisz więc, że stryj udaje?
Księżna York. Tak, moje dziecko.
Syn. Nie pojmuję tego. —
Cóż to za hałas? czy słyszysz, babuniu?
Królowa Elżbieta wpada bez przytomności; za nią, Rivers i Dorset.
Królowa Elżbieta. Ach! któż mi wzbroni łkać i jęczeć teraz?
Los mój przeklinać i trawić się żalem?
Z czarną rozpaczą zostaje mi tylko
Sprzysiąc się teraz przeciw mojej duszy
I sobie samej być nieprzyjaciółką.
Księżna York. Do czego zmierza ta gwałtowna scena?
Królowa Elżbieta. Do osnowania tragicznego aktu:
Król, mój małżonek, syn twój, pani, umarł! —
Na co gałęziom róść, kiedy pień runął?
Czemu nie zwiędną liście, gdy sok uszedł?
Chcecie żyć jeszcze? Jęczcie! — Umrzeć? Śpieszcie!
Ażeby nasze ulotnione dusze
Mogły na chyżych skrzydłach dognać króla,
Lub jak posłuszne poddanki pójść za nim
Do jego nowych państw w przybytku wiecznym.
Księżna York. Ach! tyle w smutku twym mam współudziału,
Ile praw miałam do twego małżonka.
Opłakiwałam śmierć zacnego męża
I pocieszałam się widokiem jego
Żywych obrazów; aż oto odrazu