Strona:Król Lir (William Shakespeare) 115.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Których kochała i nienawidziła,
Jednego z nich tu widzim.
Król Lir.Jak tu ciemno!
Czyś ty Kent?
Kent.Jestem Kent, twój sługa, Panie;
A gdzież twój sługa Kajus?
Król Lir.Był to walny,
Poczciwy chłopak, możecie mi wierzyć,
Miał krzepką rękę. Zmarł on i zgnił.
Kent.Żyje,
Kochany Panie, jam jest tym człowiekiem.
Król Lir. Zaraz zobaczę.
Kent.Który od początku
Twego upadku nie przestawał dzielić
Smutnych koleji twoich.
Król Lir.Bądź pozdrowion!
Kent. Nikt inny. Zewsząd śmierć, ciemność i próżnia.
Starsze twe córki same się zgładziły
I zmarły śmiercią gwałtowną.
Król Lir.Tak myślę.
Ks. Albanii. Nie wie, co mówi; próżnobyśmy teraz
Dawali mu się poznać.
Edgar.Nadaremnie.
(Wchodzi jeden z rotmistrzów).
Rotmistrz. Milordzie, Edmund, hrabia Gloster, skonał.
Ks. Albanii. To rzecz podrzędna. Szlachetni lordowie
I przyjaciele, słuchajcie naszego
Postanowienia. Niech wszelka pociecha,
Jaką dać można, zapewnioną będzie
Tej nieszczęśliwej ruinie wielkości.
Co się nas tyczy, zrzekamy się ninie
Najwyższej władzy na rzecz tego starca,
Póki żyć będzie.
(Do Kenta i Edgara).
Wy dwaj, milordowie,
Kencie, Glosterze, wejdźcie w wasze prawa,
Których przewyżka będzie odpowiednią
Waszej zasłudze. Niech każdy przyjaciel
Cnót swych dank znajdzie, każdy nieprzyjaciel
Kielich goryczy. Ależ patrzcie, patrzcie.
Król Lir. Ani iskierki życia! ani zipnie!
Pies, koń, mysz może żyć, a ty i tchnienia
Wydać nie możesz! O, ty już nie wrócisz,