Strona:Król Lir (William Shakespeare) 096.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Gloster. O, bogi, których dobroć nieprzebrana,
Weźcie mi życie, ażeby mię znowu
Zły duch nie skusił do szukania śmierci,
Nim ona będzie zgodna z wolą waszą.
Edgar. Dobrze się modlisz, ojcze.
Gloster.Któż ty jesteś,
Mój przyjacielu?
Edgar.Nader biedny człowiek,
Co się otrzaskał już z ciosami losu
I w szkole własnych cierpień stał się czułym
Na nędzę drugich. Daj mi rękę, starcze,
Zapewnięć jaki przytułek.
Gloster.Przyjm dzięki,
Błogosławieństwo niebios niech ci zsyła
Pomyślność jedną po drugiej.
(Wchodzi Oswald).
Oswald.Ha! tuś mi!
Nagroda sama wchodzi mi pod rękę.
Ta twoja ślepa głowa po to siadła
Na twoim karku, by szczęście me poprzeć.
Policz się z sobą, stary, nędzny zdrajco;
Już wydobyty miecz, co cię ma zgładzić.
Gloster. Kiedy tak, niechże twa przyjazna ręka
Silnie uderzy. (Edgar zasłania go sobą).
Oswald.Co się to ma znaczyć,
Zuchwały chłopie, śmiesz stawać w obronie
Osławionego zdrajcy? Precz! inaczej
Zaraza jego doli będzie mogła
Udzielić się i tobie. Odstąp, mówię.
Edgar. Jo nie kcę, otby wej się pon odcepił.
Oswald. Odstąp, szubrawcze, albo zginiesz.
Edgar.Ejze,
Idźta jegomość lepiej w swoją drogę
I pozostawta biedny lud w pokoju.
Kiejby jo jeno kciał się dać zjeść w kasy,
To bych był od dwóch tydni to potrafił.
Nie następujta, warujta się, radzę,
Bo wej spróbuję co mocniejse, łeb was
Cy moja pałka. Mata wóz i przewóz.
Oswald. Precz, ryfo!
Edgar.Ejze, wylecą wam zęby.
Co mi tam trząsać będzieta śpikulcem.
(Walczą. Edgar powala pałką Oswalda).