Strona:Król Lir (William Shakespeare) 094.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Słucha się nawet kundlów na urzędzie.
Podły pachołku, odejm krwawą rękę!
Za co ty chłoszczesz tę niewiastę? Bij się
Po własnym grzbiecie. Pożądasz jej, chamie,
A karzesz ją za pożądliwość? lichwiarz
Wiesza Cygana. Przez wytarte suknie
Widać najmniejsze niedoskonałości.
Togi i szuby pokrywają wszystko.
Powlecz grzech złotem, a hartowna dzida
Sprawiedliwości pryśnie, nie zraniwszy;
Uzbrój go w łachman, karzeł źdźbłem go zmoże.
Nikt nie jest winnym, nikt, nikt, ręczę za to,
Jeżeli — zapisz to, mój przyjacielu —
Jeżeli zdoła oskarżycielowi
Zapieczętować usta. —
Wpraw sobie szklane oczy i tak uczyń,
Jak czynią zręczni politycy: udaj,
Że widzisz rzeczy, których nic nie widzisz.
Cóż teraz będzie? teraz, teraz, teraz
Zdejmcie mi buty — mocniej, mocniej, tak, tak.
Edgar. O, ileż sensu wśród niedorzeczności!
Wśród obłąkania, jaki rozum!
Król Lir.Chceszli
Płakać nade mną, to weź moje oczy.
Znam ja cię dobrze, nazywasz się Gloster.
Cierp, myśmy wszyscy płacząc na świat przyszli.
Wiesz, że wciągając pierwszy raz powietrze,
Kwilim i krzyczym. Powiem ci kazanie,
Tylko uważaj.
Gloster.Niestety! niestety!
Król Lir. Krzyczymy, rodząc się, dlatego, bracie,
Że wchodzim na tę wielką scenę błazeństw. —
Niezła myśl! Byłby to subtelny fortel,
Część naszych koni kazać podkuć pilśnią.
Muszę spróbować; gdy zaś tym sposobem
Cichaczem zejdę moich panów zięciów,
Wtedy rżnij, morduj, morduj, morduj, morduj!
(Wchodzi jeden z rotmistrzów, za nim żołnierze).
Rotmistrz. Jest tu, jest; miejcie go na oku. — Panie,
Dostojna Wasza córka...
Król Lir.Bez odsieczy.
Jakto? w niewoli? Istnym błazen losu.
Nie obchodźcie się ze mną barbarzyńsko,