Strona:Król Lir (William Shakespeare) 073.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Kuse lub z długimi chwosty,
Tomka się lękajcie chłosy;
Bo gdy na was głową ciśnie,
Cała psiarnia się rozpryśnie.
Sasa! fora z dwora! na kiermasze i jarmarki!
Biedny Tomku, twój róg wysechł.
Król Lir. Zanatomizujcie mi Reganę, zobaczcie, co tam siedzi w jej sercu. Czy jest jaka przyczyna w naturze, zdolna taką zatwardziałość sprowadzić? (Do Edgara). Waszmość pana uważam odtąd jako jednego z moich stu towarzyszy; tylko mi się nie podoba krój waszmościnego munduru. Powiesz może, że to na sposób perski, ale każ go odmienić.
Kent. Połóż się, drogi Panie, spocznij nieco.
Król Lir. Nie róbcie hałasu, nie róbcie hałasu; zaciągnijcie firankę. Tak, tak, tak. Jutro z rana będziem wieczerzali; tak, tak, tak.
Błazen. A ja w południe będę spał.
(Gloster powraca).
Gloster. Gdzie król?
Kent.Tu; zostaw go w pokoju, panie:
Biedak, zupełnie utracił przytomność.
Gloster. Weź go na ręce, poczciwy człowiecze;
Zdradziecki spisek grozi jego życiu.
Mam tu lektykę z sobą; wsadź go do niej
I śpiesz do Dowru, gdzie dobre przyjęcie
I pomoc znajdziesz. Żywo! podnieś pana:
Jeśli się spóźnisz choć o pół godziny,
On, ty i każdy, co go bronić gotów,
Ulegnie pewnej zgubie. Bierz go! żywo!
Dam ci eskortę z ludzi zaufanych;
Śpiesz się.
Kent.Znękana natura zasnęła. —
Ten wypoczynek może być balsamem
Na twe stargane siły; w braku tego
Ich odzyskanie byłoby zbyt trudnem.
(Do błazna).
Pomóż mi ponieść pana.
Gloster.Idźmy, idźmy.
(Kent, Gloster i błazen wychodzą, niosąc króla).
Edgar. Gdy lepszych od nas widzim w poniewierce,
Własnych nędz naszych zapomina serce.
Najciężej cierpią ci, co sami cierpią,