Strona:Król Lir (William Shakespeare) 059.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Gloster.Każe na koń siadać,
Lecz dokąd udać się zamierza, nie wiem.
Ks. Kornwalii. Najlepiej wolną zostawić mu drogę,
Skoro sam chce się prowadzić.
Goneryla.Milordzie,
Nie proś go przecie, aby tu pozostał.
Gloster. Niestety, noc się zbliża, ostry wicher
Rażąco ryczy; na kilka mil w koło
Ledwie się krzak gdzie znajdzie.
Regana.Trudna rada;
Kto jest upartym, panie, temu bieda,
Którą niebacznie sam sobie gotuje,
Musi być szkołą. Każ pan zamknąć bramy:
Ma on garść ludzi na wszystko gotowych,
A co ta gawiedź mogłaby mu poddać,
Bacząc na jego łatwość do namowy,
Temu roztropność każe nam zapobiedz.
Ks. Kornwalii. Tak, tak, każ, hrabio, pozamykać bramy.
Burza tuż, schrońmy się, skoro dach mamy.
(Wychodzą).


AKT TRZECI.


SCENA I.
Dzika okolica. Burza, grzmoty i błyskawice.
(Kent i jeden z rycerzy Lira wchodzą z przeciwnych stron).


Kent. Kto tu jest, oprócz burzy?
Rycerz.Człowiek, również
W najwyższym stopniu wzburzony.
Kent.Poznaję-ć.
Gdzie król?
Rycerz.W zapasach ze wściekłym żywiołem.
Zaklina orkan, by ziemię zwiał w morze
Lub podniósł morze na zalanie ziemi;
By wszystko mogło zmienić się lub przepaść.
Wyrywa sobie biały włos, któremu
Szalony wicher, miecąc nim z bezwzględną
Natarczywością, zdaje się urągać.
Chce on w swym małym ludzkim świecie wzgardą