Strona:Król Lir (William Shakespeare) 048.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Gloster. Żal mi cię, bracie. Tak się podobało
Księciu, którego wola, jak wiadomo,
Nie cierpi ścieśnień ani tamy. Będę
Prosił za tobą.
Kent.Dajcie pokój, panie.
Czuwałem długo i szybko jechałem;
Pół czasu prześpię, drugie pół przegwizdam.
Poczciwym ludziom zdarza się ugrzęznąć.
Życzę wam dnia dobrego.
Gloster.Krok ten księcia
Naganny; za złe będzie mu to wziętem.
(Wychodzi).
Kent. Poczciwy królu, sprawdza się na tobie
Przypowieść: z deszczu trafiłeś pod rynnę.
Zbliż się, pochodnio ziemskiego padołu,
Bym mógł przy twoich rzeźwiących promieniach
List ten przeczytać. Nikt nie widzi cudów,
Tylko niedola: wiem to od Kordelii,
Która szczęśliwym trafem posłyszała,
Gdzie się obracam. Postara się ona
Ten anormalny stan rzeczy sprostować;
Wynajdzie środki. Trudem i niewczasem
Znużone oczy moje, korzystajcie
Ze sposobności, by na ten sromotny
Nocleg nie patrzeć. Fortuno! dobranoc!
Przybądź zdjąć ze mnie te drewniane kleszcze;
Obróć twe koło; uśmiechnij się jeszcze!
(Zasypia).


SCENA III.
Dzika leśna okolica.
(Wchodzi Edgar).


Edgar. Słyszałem imię moje wymówione,
Alem szczęśliwie uniknął pogoni,
Wlazłszy w spróchniałe drzewo. Niema portu
Niema jednego miejsca, gdzieby na mnie
Mnogie a czujne straże nie czyhały.
Dopóki tylko będę mógł, dopóty
Chronić się będę. Umyśliłem przeto
Przybrać na siebie postać tak nikczemną,